Oto fragment pewnej dyskusji o dzisiejszym Wolfie, w jakiej brałem udział ne pewnym forum.Zoliax
v54
Po raz pierwszy ET odpaliłem jeszcze w podstawówce, czyli ponad 4 lata temu, grałem sporadycznie jeszcze w gimnazjum, teraz na wakacje znów je zainstalowałem. Czuję że wiele się zmieniło. Niestety na gorsze.
Sprawa dotyczy głównie medyków... kiedyś jak już pojawił się jakiś na serwerze, a było ich znacznie mniej, to zwykle był rzeczywiście dobrym medykiem. Bez zatrzymywania, podnosił w biegu trzy osoby, a zasada, by najpierw podnosić, potem walczyć była zachowywana. Teraz medycy nieraz stanowią ponad 50% drużyny. Mówi się, że to dobrze, bo zawsze jest ktoś, kto podniesie, wyleczy. Gdyby tylko to była prawda... przeciętny medyk doskonale strzela, nabija gigantyczne killing spree, staje się maszyną do zabijania ze względy na zwiększone HP i możliwość leczenia samego siebie. Tylko że dupa z niego a nie medyk, bo nim zauważy rannego przyjaciela to przebiegnie obok niego 3 razy, a jak już uda mu się tego dokonać, zbliży się do niego to przez 5 sekund będzie szukał strzykawki/apteczki. Kiedyś też medycy potrafili kozaczyć, zabijać, ale również potrafili leczyć. Wysyp medyków, którzy nie potrafią leczyć...
Sprawa druga, sam się dziwię jak na to patrzę; przychodzę na serwer, wszyscy normalnie walczą; w końcu przedostaję się za linie wroga, zadowolony z siebie podkładam dynamit i co? Zaraz sypią się teksty: "no obj!", "defuse it noob!", a wokół panuje panika i propozycje wykopania biednego inżyniera po prostu wykonującego co do niego należy... Chyba właśnie to odróżnia ET od typowej strzelanki, że mamy jakieś cele, drużyna współpracuje, dąży do czegoś... No ale przecież fragi ważniejsze. Nikt nie myśli o rozkazach z Limbo menu nawet na serwerze StopWatch z limitem czasowym 200 minut... Najważniejsze to mieć dużo fragów, nawet jeśli wiąże się to z monotonnym strzelaniem na tej samej mapie przez 3 godziny...
Zapewne to tylko moje odczucia ściśle związane z tym, że gram tylko na publicznych serwerach, ale mimo wszystko mam wrażenie, że kiedyś ta gra była znacznie lepsza...
Nie zmieniło się tylko jedno... covert op wciąż pozostał kamperem, ze świecą szukać takiego, który wspierałby drużynę granatami dymnymi bądź niszczył obiekty na tyłach wroga...
Też macie takie odczucia co do ET czy może ja jestem tutaj jakimś odludkiem?:P
v55
SPIDIvonMARDER
--------------------------------------------------------------------------------
Zgadzam się na całej rozciągłości. Do bolączek dzisiejszej sceny ET bym doliczył jeszcze kilka rzeczy, które nie wiem, ja wyglądały 5 lat temu, ale zapewne było lekko inaczej:
1. NO SK!
Spanwkilling, to słowo wywołuje odruch wymiotny i podwyższa ciśnienie wielu graczom. Ileż to razy wychodziłem z serwa, bo banda debili z drugiego teamu nas przyduszała przy respie i uniemożliwiał grę? Oczywiscie, wszelkie prośby i groźby pozostawały bez echa, nie mówiąc już o shufflach. Ja osobiscie wychodze z aloęnia, z ejeśli Team jest tak dobry, ze przydusza przeciwnika w respie, to byłby w stanie zrobić to samo gdzies dalej. W takim wypadku obie strony majas szansę się nagrać i mieć radochę z gry.
2. PANZERNOOB/PANZERPI*DA
Panzerfaust to broń, która w rękach n00ba przynosi wiecej szkody niż pożytku. Jechanie wtedy takiego glaba jest całkowicie uzasadnione, bo jak ktoś jest slaby, to neich nie bierze pf, logiczne. Jednak problem jest inny. Doświadczony strzelec potrafi swoją panzerką zmienić los bitwy i blokować wszystkie nieprzyjacielskie rajdy. Wtedy podnoszą się głosy;
-odłóż pfa n00bie!
-panzerpi*da!
Nie dziwię się, że ludzi wkurza, że przegrywają, zwłaszca w taki sposób. Ale sorry, trochę kultury to raz, a dwa, panzer jest dozwolony na większości serwach FFA, nawet tych z zasadami CB przy grze >3v3. Pzregrywaci? Poszukajcie własnego pięściarza lub pokombinujcie inaczej. Niestety bycie zbyt dobrym może sie nawet skończyć banem na serwa.
3. WHERE ARE MY TEAM?
Problemik, który wkyrza graczy, co grali niegdyś w klanach. Idę engiem, bohatersko i trochę glupio wysuwam się do przidu, wpadam do fuela, zabijam enga pzreciwnika i sam padam. Oczekuję, że za moimi plecami jest minimum jeden med, który mnie podniesie i osłoni. Guzik, radź sobie sam doktorku. Oczywiście, teskty, v23 i v31 pozostają bez echa.
Powiązane z tym jest:
4.GO GO GO! ZA RODINU, YOU COWERDS!
Najzabawniejsze to zobaczyć, gdzie kierują się Niemcy na piewrszym respie na fuelu. Dwóch idzie tunelem. Jeden wyskakuje balkonem. Natoamist siedmiu idzie do wiezyczek, gdzie wymienaijas ie ammo i apteczkami, snajperzy szukają stanowisk, jakiś field wezwie arty. W tym czasie Alliesi spokojnie rozwalą tych dwóch, co poszli tunelem i zbudują most.
Oczywiście, to nie jedyny przypadek. Ileż to razy biegnę do przodu, wlaczę z obrońcami, zabijam kogoś, a oni mnie. A team? Team siedzi przy respie i strzela do przeciwnika z drugiego końca mapy, mając nadzieję, że coś zdziałają. Jakbyśmy pobiegli razem, to mecz by się zakończył po 5 minutach. Brak cover, brak wsparcia ogniowego, brak podnoszących medów.
jak przypadkiem zbierze się na FFA grupka starszych graczy lub rajacych w kalnie, to to od arzu widać. To ci, co współpracują, wymieniają się informacjami, leczą, podnosza, zaopatrują, pilnują obj, ubezpieczają, myślą, fragowanie przychodzi samo przy obronie celów. Oczywiście są to ludzie, którzy widzą się po raz pierwszy w życiu i nie mający wspólnego TSa. I wygrywają bez wysiłku z zbieraniną n00bów.
_________________
Thou art born for Horus, Seth dwells in thee!
=====================
"Wy poszliście na wojnę nie by zginąć za ojczyznę, ale by te dranie z przeciwległego okopu zginęły za swoją!" - Generał Patton
zoliax
--------------------------------------------------------------------------------
No tak, spawnkilling przykra sprawa... ostatnio grałem na jakimś serwerze, axis maksymalnie przyciśnięci do swojego spawna, nie mogą nic zrobić... W pewnym momencie komuś(covert op?) udało się przedostać i zdobyć Depot Yard... zaowocowało to tym, że alianci się rozbiegli, a nie minęło 10 minut i przegrali mapę. Jaki wniosek? Nawet słaba drużyna potrafi miażdżyć silniejszą spawnkillingiem, więc nie jest to ani fair, ani przyjemne. Chociaż nie ma większej satysfakcji, jak uda się takiemu żołnierzowi w przebranku doprowadzić do zwycięstwa drużyny, szczególnie na Seawall Battery, gdzie alianci zwykle dostawali ostre cięgi, a wystarczył jeden nie wykonujący poleceń, który zszedł na plażę, by obrócić przebieg wydarzeń o 180 stopni. No ale teraz dla równowagi wprowadzili wysadzalne tyle drzwi na większości serverów, więc covert op znów jest tylko kamperem. :P
Co do PFa muszę się nie zgodzić... Nie lubię, gdy znajdzie się jakiś wprawiony w swym fachu soldier z PFem, gdyż jest to pójście na łatwiznę. Wiąże się to niestety z tym, że w ET broń teoretycznie przeciwpancerna bardziej nadaje się do zwalczania siły żywej niż zatrzymywania czołgów(Tak jak naloty bombowe, które niszczyły miasta w czasie IIWŚ są używane do zatrzymywania ciężarówek). . No ale ban na serwerze to faktycznie grube przegięcie, bo banuje przecież ten, który zakładając serwer pozwolił na używanie PFa. Adminie, zbanuj się sam. ;]
A na współpracę czy swojego rodzaju odwagę, by ruszyć na przeciwnika i faktycznie walczyć też nie ma co liczyć, ale to problem ogólny, dotyczący wszystkich gier, poza klanem, bez nieustannej komunikacji ciężko raczej współpracować. Chociaż oczywiście są wyjątki.
Hah, mówisz o jakiejś rozciągłości, kiedy Twój post jest prawie dwa razy dłuższy. :D
SPIDIvonMARDER
--------------------------------------------------------------------------------
Nooo... zgadzam się na całej rozciągłoście, ale chiałbym coś dodać, to coć trochę się powiększyło :D
Przypomniała mi się jeszcze jedna wkurzająca rzecz:
5. WHERE ARE OUR ENGS?
Dajmy na to naszego ulubionego Fuela. Jestem w Allies, mamy pierwsze 10 minut, a my cały czas stoimy z czołgiem przed mostem. Patrzę, nigdzie nie ma medyków ani engów. Wchodzę w limbo, a tu:
Soldiers: 2
Medics: 1
Engineers: 1 (ja)
Field ops 2
Covert ops 3
Nie no, taki skład to jedyna droga do zwycięstwa :/ Oczywiście, wszelkie propozycje i prośby o zmianę klasy tego co biega flejmą lub mortalem pozostają bez echa. Nie mówiąc o n00biastych covertach, którzy i tak nie radzą sobie z dwoma snajperami axis, którzy nas rozwalają przy czołgu.
No ale dość narzekań!
Są rzeczy, które nadal lubię w ET, pomimo tego całego natłoku n00biastwa:
-Czasami się spotka na serwie kogoś konkretnego. Jeśli się nawiąże z nim nitkę wspólpracy, we dwójke można wiele osiągnąć. To wielka satysfakcja.
-Czasem się strzeli widowiskowego fraga, w ostaniej chwili zdefusuje dynamo, zdobędzie respa tuż pzred respanwtimem. Jak wtedy cały team gratuluje, to naprawdę robi się przyjemnie
A wy co myślicie na ten temat?